START AKTUALNOŚCI O NAS KONTAKT  DOŁĄCZ DO NAS


"Dziecko i jego emocje". Konkursowa praca Barbary Ciwińskiej

Praca "Jedna historia" w konkursie organizowanym dla sędziów rodzinnych pod hasłem "Dziecko i jego emocje" Autorką pracy jest Barbara Ciwińska-sędzia Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy w Warszawie .

* * *


1. Noc

Jest druga w nocy, tabletka nasenna widać przestała już działać, bo obudziłam się po 3 godzinach snu. Wyspana? Normalna? Sobota nad ranem. Kto normalny wstaje w sobotę o drugiej w nocy? Dziwne, ale ja już nie śpię , bo w mojej głowie już myśli pracują. W środku nocy jestem człowiekiem pełnym myśli. Fale myśli przelewają się przez mój umysł jak bałwany wzburzonego morza. Może mi się tylko wydaje, że żyję tu i teraz ? Dom jest pusty jakby wszyscy umarli. Cisza. Jak śmierć. Pustka. Nawet mój nocny przyjaciel kot mnie opuścił i gdzieś odszedł. Samotność. Gorące mleko nie pomaga niestety zasnąć. Nie mogę zasnąć. Ale nie biorę kolejnej tabletki. Nie mogę zasnąć. Ilu jeszcze rzeczy nie mogę ? Nie mogę pozbyć się moich myśli. One są. Ciągle. Zalewają mnie obrazami, pytaniami bez odpowiedzi, wspomnieniami różnymi, moich czy cudzych spraw. Spotykam się z życiem różnych ludzi w różnych odsłonach, w różnych tomach akt, salach rozpraw, setki tysiące słów, setki historii. Pięćdziesiąt jeden lat życia, dwadzieścia pięć lat pracy. Ilu ludzi się przez nie przewinęło, co mi pozostało, co im pozostało po spotkaniu ze mną ...Kim ja jestem ? Sędzią ? A może tylko człowiekiem ? Może nie tylko ? Słyszę głosy z sal rozpraw, przychodzi mi na myśl stwierdzenie " sądzić żywych i umarłych". Nie, nie, nie, nie, nie chcę! Dość mam żywych, nie chcę umarłych, nie chcę sądzić, nie chcę już sądzić, ludzie uwolnijcie mnie z tej roli! Fala wspomnień przynosi mi rożne wizje, różnych spotkań, spraw, w tym obraz chłopca - Pawełka, który zostanie mi chyba zawsze w moim sercu. Obraz pięknego cudownego dziecka.

2. Okno na świat

Poznałam Pawełka gdy miał około 6-7 lat, w dość zaskakującej dla mnie sytuacji. Wiadomo, że codzienność wymiaru sprawiedliwości jest dość szara i nudna. Długie wąskie korytarze, szeregi takich samych drzwi - jak mijające jednolite dni kalendarza jesienią, nie kończące się i dość ponure. Ludzie chodzący od drzwi do drzwi, od zadania do zadania, od jednej sprawy, do drugiej, szóstej, siedemdziesiątej piątej i tysiąc którejś kolejnej. Niosący akta. Takie życie, tyle ludzi, tyle spraw... Jedynie okno w zdawałoby się niekończącym się korytarzu sądownictwa daje jakąś nadzieję, pozwala wpuścić trochę światła w te mroki, daje nadzieję na wolność poza tym budynkiem i po godzinach pracy. Daje trochę widoku nieba jakby nadzieję, że gdzieś jest inne życie, lepsze piękniejsze... Na tym tle okna zauważam (o dziwo!), któregoś razu kontury dwóch postaci : jednej małej chłopięcej , drugiej dużej męskiej, barczystej, które zasłania sobą tę małą tak, że prawie ją pochłania. Chłopiec stoi na parapecie okna oparty o szybę, patrzy ze strachem i zdumieniem na zewnątrz, gdyż znajduje się ponad przechodniami, samochodami, jakby był ponad światem, ponad ruchliwą ulicą na dole, wyrwany ze swojego życia, wyniesiony gdzieś, gdzie nie chciał ani nie spodziewał się być. Trochę przerażony, trochę zachwycony, trzyma się mężczyzny, aby nie spaść w tę przepaść za szybą. Słyszę głos " pamiętaj, tato zawsze jest przy tobie, tato zawsze Cię będzie chronił. Pójdziemy zaraz na lody, wiesz co masz powiedzieć, że chcesz być ze mną, jak najwięcej." W mojej głowie odpalają się myśli jak petardy : " co ten facet robi! Wystraszył dzieciaka stawiając go na parapecie, tak nie wolno, to dziecko spadnie, bardzo się boi! Co on do niego mówi?! O co tu chodzi !!!" Podchodzę i słyszę cichy głos " idziesz teraz do tej pani, tata idzie z tobą, nie bój się ..." Acha myślę sobie! Więc o to chodzi ! Ten mężczyzna przyprowadził syna na wysłuchanie do mnie, już sobie to przypominam. To rodzina, która ma tylko jedno dziecko, mieszkali razem w dużym domu do czasu, aż mężczyzna zdradził, a kobieta go wyrzuciła. Zrobiła to z całym kobiecym impetem, walnęła go w twarz, wyrzuciła z sypialni i wypchnęła ze schodów na piętrze tak, że z hukiem spadł na parter pod stopy swojej mamusi, która była akurat na gościnnych występach w ich domu...

I to był ten moment, w którym zaczęło się piekło ...

3. Początek wojny

Mężczyzna sponiewierany i wściekły odszedł z życia tej kobiety. Starając się oczywiście zabrać jej w ramach zemsty wszystko co miała : dom, pracę, spokój, dobre imię, no i oczywiście jedyne ich dziecko, syna Pawełka ... Przed domem, w którym mieszkali postawił furgonetkę z filmującą wszystko kamerą 24 godziny na dobę. Wszystkich znajomych nastawił przeciwko niej, wytoczył jej 30 spraw sądowych. On - przecież Pan Prezes 5 Spółek, który na sprawę o alimenty przyszedł w spranych dżinsach i flanelowej koszuli, ale że był w towarzystwie 3 najbardziej cwanych adwokatów w mieście, to już inna sprawa. Dostał 1.800 złotych alimentów miesięcznie, co oczywiście nie było po jego myśli i jeszcze bardziej go rozsierdziło. Zmasowana akcja odwetowa trwała nadal. W w sprawie o pieczę naprzemienną, bo przecież on jest równie dobrym ojcem jak ona - Pani Menager na Polskę. Pan Prezes kupuje dziecku wszystko, zabiera na wszystkie możliwe atrakcje. Trzeba teraz, aby dziecko przekonało sędzinę, że chce jak najwięcej do tatusia. Więc wchodzą obaj do pokoju, ojciec zagarnia sobą dziecko, trzyma go jak dwulatka, ono go obejmuje za szyję, wiec sadza je pupą na stole przede mną i mówi, że zaraz po tej rozmowie pójdzie z nim na fajerwerki i pozwoli mu odpalić największa petardę, jaką widział w życiu. Niedobrze mi się robi, gdy to widzę i słyszę, wręcz fizycznie boli mnie żołądek, tłumaczę panu Prezesowi, aby wyszedł, bo nie może być przy rozmowie z dzieckiem. Pawełek uspokaja się, o tyle o ile, mam bowiem w pokoju fotel, który się kręci, więc dziecko się na nim kręci. Cały czas się kręci, odpowiada na moje pytania, ale się stale kręci, w pewnym momencie wpada na pomysł, aby pobiegać się po pokoju, pyta czy może wejść na parapet mojego okna, potem usiłuje wejść na biurko nogami. Myślę Boże! ADHD jak nic! Mały odpowiada na moje pytania odruchowo : lubi mamę, lubi tatę, mama jest fajna, tata kupuje lody, chodzi do przedszkola, odbiera go opiekunka. Po co opiekunka myślę? Bo mama pracuje (Pani Menager na Polskę), dużo pracuje, późno wraca z pracy, mały siedzi z opiekunką. Skoro tak, to niech siedzi z ojcem, jeśli matka nie ma czasu. Mały z radością słyszy, że to już koniec rozmowy, wylatuje z pokoju, kontakty z ojcem w co drugi weekend i dwa razy po południu w tygodniu. Nikt z tego nie jest zadowolony, dla matki to znacznie za dużo, dla ojca to znacznie za mało. Dziecko nic nie rozumie, w końcu jest tylko małym niewinnym chłopcem.

4. Lata

Kolejne lata, kolejne sprawy. O władzę rodzicielską, miejsce pobytu, kontakty, paszport, o wybór szkoły, cały możliwy zakres. Kolejne zabezpieczenia i zażalenia, wnioski o wyłączenie sędziego. Pomysłowość Pana Prezesa 5 Spółek godna podziwu, wręcz szokująca ! Jego matka - sędziwa starsza pani występuje przeciwko sędziemu o ochronę dóbr osobistych do sądu cywilnego, choć sama nie bardzo wie o co chodzi, ale przecież nie dostała kontaktów z jedynym wnukiem. Ale dla swojego syna Pana Prezesa zrobi wszystko, co on powie. Oczywiście w sprawie głównej od razu pada wniosek o wyłączenie sędziego. Oddalony, co z tego. Sędzia pozwany do sądu. Rekord bezczelności. Jak wytłumaczyć Sądowi Okręgowemu, że nie obraziło się matki p. Prezesa oddalając jej wniosek o kontakty z wnukiem. Oczywiście powództwo wytacza 3 najlepszych adwokatów w mieście, a głównym świadkiem jest p. Prezes 5 Spółek, który to przesłuchiwany grzmi, jak to sędzina obraziła jego matkę i uśmierciła jej więzi rodzinne z wnukiem. Co za traf, że tamta rozprawa była w całości nagrywana. Na odczytanie postanowienia ani p. Prezes, ani jego matka nie przyszli i stawił się zaledwie jeden ich adwokat ( pozostali nie mieli czasu?) Powództwo zostało oddalone. Pięknie. Słyszę że tak cierpliwego sędziego Sąd Okręgowy jeszcze nie spotkał i nie znalazł żadnej obrazy matki p. Prezesa. Płaczę, bo zostałam "uniewinniona". Sędzia okazał się niewinny --na wojnie pomiędzy rodzicami. Jakiś absurd.

5. Dziecko w pułapce

W życiu Pawełka, który teraz ma 10 lat, dzieje się wiele. Ojciec śledzi go w szkole i na każdym kroku, usiłuje wyłapać błędy wychowawcze matki. Kontaktuje się i umawia z z rodzicami tych kolegów, którzy nie lubią Pawła. Pisze sądowi, że Paweł pod opieką matki, jest niegrzeczny, zły, agresywny, że należy go oddać, jemu - najlepszemu i troskliwemu ojcu. Bruździ nadal matce Pawła wszędzie i na wszystkie sposoby. Rekord arogancji pada w sierpniu 2019 r. kiedy nie oddaje matce Pawła po wakacjach. Kobieta (Pani Menager na Polskę) stoi pod płotem posesji Prezesa 5 Spółek, płacze, dzwoni po Policję, po kuratora. Pan Prezes to nagrywa. Ma na twarzy bezczelny uśmiech tryumfu. Stoi pod płotem z drugiej strony i nie otwiera bramy. Bo to jego zamknięty świat. Nagrywa ją cynicznie i drwi. Pani Menager na Polskę jest rozwalona, przyjeżdża pod płot kilka dni z rzędu. Kuratorowi udaje się za którymś razem wejść do domu. Pawełek wtedy ucieka, chowa się na strychu, mówi, że nie pójdzie do matki, że nie chce, że jej nie kocha, płacze. Kurator nie może go odebrać, bo przecież kurator nic nie może i nie używa siły. Matka jest zrozpaczona, ojciec zadowolony, wręczy dumny z siebie. Dziecko roztrzęsione, w domu ojca, który stał się dla niego pułapką schowało się w najciemniejszym miejscu przerażone, bo jeśli on pójdzie to matki, to ojca zabiorą do więzienia ... tak mu powiedział na ucho ... tato.

Do czasu....aż przychodzi na posesję Policja i zabiera Pana Prezesa 5 Spółek w kajdankach na 2 lata do odsiadki wyroku w sprawie przestępstw gospodarczych. Po to był ten cały cyrk? Syn był mu potrzebny, żeby Prezesa nie zabrali do więzienia. Ale nie udało się. Zabrali. Przegrał tę bitwę. Przegrał tę wojnę. Odwieźli do szpitala psychiatrycznego. Stwierdzili chorobę dwubiegunową, izolatka, leczenie... Sprawa z urzędu o pozbawienie władzy rodzicielskiej i zakaz osobistej styczności, łącznie z tą pierwszą o ustalenie miejsca pobytu i kontakty toczy się czwarty rok. Zabezpieczenie - na czas trwania postępowania zakaz osobistej styczności i zawieszenie władzy rodzicielskiej ojca - utrzymane po rozpoznaniu zażalenia. Matka wraca do życia, ma nareszcie spokój. Wyprowadza się, zabiera Pawła ze szkoły, i wyjeżdża z miasta nie wiadomo dokąd. Uwalnia się od przeszłości, ucieka w nieznane. Nikt nie wie, gdzie teraz mieszka, ani gdzie Paweł chodzi do szkoły. Ukrywają się jakoby to oni byli przestępcami. Nie znajduje ich ani kurator ani Policja, nie wiadomo gdzie są, podobno nad morzem. Czas płynie, pan Prezes odsiaduje całą karę 2 lata, w międzyczasie covid uniemożliwia badania w OZSS i zakończenie sprawy. Pan Prezes wychodzi i jego 3 adwokatów torpeduje sprawę nowymi wnioskami, o uchylenie zabezpieczenia, kontakty władzę rodzicielską. W sprawie sporządzona jest nowa teza dowodowa, sąd szuka psychiatrów, bezskutecznie, nikt nie ma czasu ani ochoty czytać XII tomów akt sześcioletniej już sprawy. Pan Prezes sam znajduje psychiatrów i kopiuje sobie tezę dowodową, po czym przedkłada 50 stronnicowa opinię prywatną dwóch psychiatrów, z której wynika, że jest zdrowy i nie zagraża już swojemu dziecku.

6. Spotkanie po latach

Po dwóch latach, gdy już skończył się covid i Opiniodawczy Zespół Sądowych Specjalistów nadal nie przeprowadził badania, bo gdy już wyznaczyli termin Pani Menager na Polskę, stwierdziła, że nie zgadza się męczyć Pawła kolejnymi badaniami, ponieważ miał ich już wcześniej kilkadziesiąt i teraz chcą zapomnieć o przeszłości. Matka nie przychodzi z synem na wyczekiwany od lat termin badania, bo nie chce. Sprawa ma wrócić na wokandę. Gdy o niej myślę czuję się jak skazaniec wysłany na Sybir. Nie mogę się od tej sprawy w żaden sposób uwolnić. Niedobrze mi się robi, gdy widzę te XII tomów akt. Różne myśli rodzą się w mojej głowie. A może w końcu pójść do psychiatry i sprawdzić czy ze mną jest wszystko w porządku. Może wziąć zwolnienie? Sędzina ma depresję? A może manię? Jestem więźniem tej sprawy. Nie mogę się uwolnić od niej w żaden sposób. Sześć lat minęło od jej początku, Boże co ja mam zrobić, co ja mam zrobić. .....Chcę zapaś się pod ziemię i już nigdy nie wrócić do sądu. Ale muszę. Imperatyw kategoryczny i rola pracownika nakazuje - musisz. Nie da rady. Weź tabletki. Uspokój się. Kiedyś to się skończy. Modlę się godzinami o jakiś ratunek. Niech ktoś ich ode mnie zabierze. Błagam Losie weź ich. Może ktoś by umarł, albo zrezygnował z walki. Chyba to pierwsze jest bardziej prawdopodobne. Nagle przychodzi do mnie pracownik sekretariatu z okrzykiem Pani Sędzio ! Są biegli z listy ! Znalazłam ! Zgodzili się ich zbadać prywatnie! Za kasę, za dużą kasę, ale zrobią opinię !!!

No to już coś. Będę sądzić. Ale może chociaż z opinią. O ile Pani Menager na Polskę stawi się na badania. Stawiła się. Bez Pawełka.

7. Ostatnia rozprawa 2022r.

Sprawa jest wyznaczona na cały dzień. I tak nie wiem, czy ją udźwignę. Pani Menager na Polskę ma 2 adwokatów, Pan Prezes ma 3, każdy gada dobre kilkadziesiąt minut. Wiadomo, muszą zarobić. Słucham. Taki mój los. Nawet lubię być wielogodzinnym słuchaczem. Odkąd zrobili mi odchylany fotel z podpórką pod plecy ( Bogu dzięki!), mogę się odchylić i słuchać sporów godzinami, czasem nawet chce mi się spać, ale na to sobie nie pozwalam. Patrzę jak się wykrwawiają. Po co im to? Taka strategia prawnicza. Ale teraz o dziwo jest trochę inaczej. Pan Prezes wyraźnie inny, całkiem siwy, dziwne, bo gość nie ma nawet 50 lat. Widzę go po raz pierwszy, po tych dwóch latach odsiadki. Ja obserwuję go, on bacznie obserwuje mnie. Nie mówi. To mnie zastanawia, bo przedtem nie dawał nikomu dojść do głosu. Teraz milczy raczej, wydaje się być jakiś inny, wygląda jak ... nieboszczyk.... Jak by coś w nim umarło. Opowiada o leczeniu psychiatrycznym, opowiada o więzieniu, krótko, mówi, że to go zmieniło. Czuję ból. Dziwne uczucie. Czuję jakby jego ból, ból umierania w więzieniu, ból umierania jego relacji z Pawłem. Nie ma z nim kontaktu od dwóch lat, nawet nie ma jego zdjęcia. Pani Menager na Polskę wszystko mu zabrała. Teraz ona jest górą, Paweł cały należy do niej. Pan Prezes 5 Spółek ma łzy w oczach. Opowiada trochę o swoich życiu, podobno nawrócił się. Jest z tą kobietą, dla której odszedł od matki Pawła, z Gosią. Jedno dziecko im zmarło przed urodzeniem. Ból ... Ale urodziło się dwoje kolejnych, córka Jagoda ma 2 lata, syn Rafałek ma pół roku. Bardzo ich kocha, mówi, że gdy zmienia pieluchy niemowlakowi to przypomina mu się, że zmieniał je kiedyś Pawełkowi. Płacze, gdy to opowiada. Mówi, że poddaje się, nie będzie już walczył, bardzo kocha Pawła i chce go zobaczyć, chciałby z nim porozmawiać, ale niech sąd zrobi co chce. Sąd czyli ja! Boże co mam zrobić !!!

Opinia 4 psychiatrów ( za 14 tysięcy) jest dla Pana Prezesa pozytywna. Stwierdzają, że poprzednia diagnoza była błędna. Nie jest chory psychicznie, miał objawy stresu pourazowego, przeszedł to, jest w terapii. Jest bezpieczny dla dziecka i może wykonywać władzę rodzicielską. Własnym oczom nie wierzę, jak to czytam.

Zbadali też Panią Menager na Polskę - żeby nie było, że nie jest po równo. Pani Menager na Polskę jest dobrą matką. Ale jest kobietą zawziętą i pamiętliwą. Trzyma urazy jak kamienie na szaniec. Oczywiście ona na rozprawie walczy. Opowiada autentyczne historię o swoim bólu, o uwięzieniu Pawełka przez ojca, żeby sąd nie zapomniał jaką świnią jest ten ojciec. Opowiada o tym ponad 2 godziny, płacze nad sobą. Roztacza wizję jak są szczęśliwi bez Prezesa jako ojca. Ukrywają się, ale to nic. Jej zdaniem tak jest lepiej. Bezpieczniej (chyba pozornie), bo jeden z adwokatów ojca pozwala sobie na stwierdzenie, że wyciągi z ksiąg wieczystych są jawne i już dawno by ją znaleźli, gdyby tylko chcieli, ale nie chcieli. Pada pomysł ,aby zapytać Pawła czy chce spotykać się z ojcem. Czyli wysłuchanie.

8. Spotkanie z Pawłem

Zdalne. Bo tak jest bezpieczniej. Dziecko nie musi z nikim spotykać się na korytarzu sądowym. Nie jest obserwowane ani nagabywane, ani nagrywane. Palcem na klawiaturze -cyk - włącza mi się kamerką i widzę Pawła. Zatyka mnie z wrażenia.

Widzę wyrośniętego 13 latka w bluzie siedzącego swobodnie i dość wyluzowanego. Jest szczupły i bardzo ładny, ma burzę kręconych loków. Te loki mnie powalają. Są silniejsze ode mnie, nie mogę zebrać myśli. Przez kilka minut rozmawiamy o szkole, ale ja przed oczami mam inne dziecko. Te same loki przywołują mi wspomnienie 13 letniego Michała, którego mam w domu. Ta sama swoboda w wypowiedziach, ten ton głosu nastolatka, oczy trochę inne, Michał ma brązowe, Paweł ma niebieskie. Myśli płyną jakby drugim torem. Widzę jak Michał bawi się z siostrą, jacy są radośni, widzę jak Michał bierze kota na ręce i do niego coś czule mówi. Paweł opowiada, że teraz ma nowy dom i ma też kota. Mówi, że ma fajnych kolegów. Michał też ma kolegów, przychodzą do niego, śmieją się, jak mnie to bardzo cieszy. Michał jest radością mojego życia. Widzę jak Michał przychodzi też do swego taty, a ten głaska go czule po rozwichrzonej grzywce. Razem oglądają film przygodowy, razem się śmieją. Ojciec, tata, jest dla Michała opoką, przychodzi do niego z pytaniami, prośbami. Tata zawsze jest w domu. Pracuje zdalnie, ogarnia wszystko, zawsze jest. Chodzi do lekarza, chodzi na zebrania, idzie z nim na rolki. Tata, który jest, dobry TATA ... Boże jakie to ważne!

Moje myśli nakładają się na siebie. Widzę szczęśliwego Michała oczami wyobraźni, a na kamerce widzę Pawła, Boże jacy oni są podobni. Dlaczego mi się to tak trafiło?!! Co mam zrobić? Co mam zrobić? Słucham i słucham.

Z coraz większym przerażeniem dociera do mnie to, co mówi Paweł : że on nienawidzi swojego ojca. Że pamięta, jak go zamknął i trzymał za płotem. Że pamięta jak go wyprowadzała Policja, a on wtedy płakał i się chował. Myślał, że to może jego wina. Nienawidzi ojca, nie chce go znać, nie chce go widzieć, boi się go. Nie chce o nim słyszeć. Nie zgadza się nawet, aby przesłać mu swoje zdjęcie. Nie chce nic od niego. Mówi, że nowym kolegom powiedział, że jego ojciec nie żyje, bo co miał powiedzieć, że siedzi w więzieniu ? Taki wstyd. Lepiej powiedzieć, że nie żyje prościej i łatwiej. Nienawidzi go. Mówi, że jak skończy 18 lat, to tego dnia o szóstej rano wstanie i pójdzie do urzędu, żeby zmienić swoje nazwisko (które ma po ojcu) na nazwisko matki. Nie wybaczy mu nigdy. Nie pójdzie do niego, nawet jak by miał pójść do domu dziecka woli iść do domu dziecka. Trzęsie się płacze. Ociera zapłakaną i zasmarkaną buzię rękawem bluzy. Boże jak mi go żal !!!

Słucham, widzę łzy i rozpacz, ból i gniew, złość, karę, zemstę, odwet, cierpienie . Widzę pięknego młodego chłopca o zniszczonym sercu.... Paweł mówi, że od dwóch lat nikomu o tym nie opowiadał, ale teraz to do niego wróciło, trafiło go ... Boże ! Mam ochotę to szlochające dziecko wziąć w ramiona i tak z nim płakać kolejne godziny. Płakać nad śmiercią tej miłości do ojca , która nie mogła się w nim rozwinąć. Płakać nad tymi krzywdami, razami, bólami jakie rodzice Pawła sobie zadawali, płakać nad jego zniszczonym dzieciństwem. Nad tym, że nie ma ojca który z nim pogada, zmierzwi mu piękną grzywkę, powie dobre słowo. Paweł nawet nie wie, czego mu brakuje, serce go boli, wypełnia je złość, gniew, utarta miłości. Wydaje mu się, że jak wyrzuci ojca z serca to będzie żył wolny i szczęśliwy. Ale go nie prawda. W sercu pozostanie dziura, jak lej po bombie.

Teraz w drugim kanale myśli przypomina mi się mój ojciec, siwy starszy Pan, żyjący, pracujący, ale jakby nie obecny. Wydawało się że jest, a jak by go nie było. Tato dlaczego cię nie było? Dlaczego nie miałeś dla mnie słowa, uśmiechu, serca ? Coś jak by w Tobie umarło? Może coś umarło razem z moją mamą. Nie miałam kochającego troskliwego ojca, byłam smutnym samotnym dzieckiem, które ze wszystkim musiało sobie radzić. Musiało, to się nauczyło, musiało to żyło, pracowało, ogarniało świat, teraz też muszę sądzić ... żywych i umarłych ... tak zażartował kiedyś mój mąż i to wryło mi się w pamięć. Nigdy nie będzie ulgi, jesteś sędzią, musisz decydować, do śmierci i po śmierci też !

Słucham płaczącego i roztrzęsionego Pawła, który nie ma ojca. Absurd, bo jego ojciec żyje i za nim tęskni. Ojciec wręcz w duszy płacze za synem z tęsknoty. Wieź umarła, została pustka. Toczy się wojna. Boże ! co jam ma zrobić. Co zrobić. Pogrzebać tego ojca? Zabrać mu władze rodzicielską i wszelkie kontakty? Paweł zdecydowanie ich nie chce, ma 13 lat i jego zdanie należy brać pod uwagę i uszanować. Czy aby na pewno? Czy aby Pani Menager na Polskę nie sprawiła tego swoimi słowami i czynami, co teraz przeżywa Paweł ? Zawzięta i mściwa. Udało jej się zniszczyć obraz ojca w sercu dziecka i uciec gdzieś, żeby żyć bez ojca. Żyć w kłamstwie, ale jej to nie przeszkadza. Ona nie wpuści kuratora i nie poda ojcu, do której szkoły chodzi syn. Ona na nic się nie zgadza, nawet na przesłanie ojcu aktualnego zdjęcia syna. Chce go ukarać, za to, co mu się słusznie należy. Peroruje długo, wyrzuca swój gniew i ból i złość na ostatniej przesądzającej rozprawie, oczekuje tryumfu sprawiedliwości i swojego. Po odczytaniu postanowienia siada ze zdumienia.

Sąd nie zabrał ojcu władzy rodzicielskiej i skierował ich na terapię w celu odbudowy relacji ojca z synem! Pani Menager zwalnia z hukiem obu swoich adwokatów, pisze zażalenie na zabezpieczenie, walczy dalej ... o co walczy? Czy o dobro Pawła ? Pięknego chłopca o zniszczonym sercu .... Gdzie obraz ojca leży w gruzach, a rakiety nadal torpedują wszystko co jeszcze się gdzieś poruszy.... Dziecko na wojnie pomiędzy rodzicami jest zniszczone. Na wpół umarłe, pogubione, rozgniewane, nie może odnaleźć spokoju, choć pozornie ma same piątki i co dzień chodzi na treningi. Kogo należałoby tu pozbawić władzy rodzicielskiej ? A może kiedyś by tak w końcu zwolnić się z tej pracy i zostać leśnikiem, rolnikiem, uciec na samotną wyspę? Przypomina mi się mój Michał. Dzieci dają czasem w kość, ale są radością i sensem mojego życia. Dzieci prywatne i służbowe. Już świta. Jedna taka historia zakończona o czwartej rano. "Ze wszystkich sił swoich, wszystkimi myślami swymi i całym swoim sercem kochaj Pana Boga twego, a bliźniego swego jak siebie samego" . To mnie jeszcze trzyma przy życiu i daje nadzieję. Nadzieję, że jakoś Moc z wysoka sprawi, jakiś cud zmartwywstania ojca w sercu Pawła. I tak nie śpię i już nie zasnę. Pozostaje mi pomodlić się, zawołać mojego nocnego przyjaciela kota i zmierzwić mu futro. Rano już blisko, wstanę i będę normalna. Nikt nie musi wiedzieć o tej nocnej pisaninie płaczącego sędziego. Nad losem, nad światem, nad Pawłem, nad Ukrainą. Ból widać jest wpisany w życie każdego człowieka.

Kochany Pawełku ! Szkoda, że mieszkasz tak daleko! Zżyłam się już jakoś przez te 6 lat, z tobą i z twoimi rodzicami, chociaż wkurzają mnie jak cholera, ale jakoś ich też kocham. Usiłuję, może nieudolnie, pomóc. Zaprosiłabym was wszystkich do mojego ciepłego dużego domu, ale to nie możliwe. Więc tylko w sercu modlę się i mam nadzieję, że Paweł jakimś cudem przytuli się jednak kiedyś do swojego ojca - Prezesa 5 spółek, co odsiedział dwa lata, żeby zostać człowiekiem...

P.S wpłynęło jeszcze zapytanie, czy Urząd może teraz wydać Pawłowi paszport...

---
Imiona bohaterów są fikcyjne dla ochrony dobra małoletniego

Barbara Ciwińska
dodano: 2022-09-27




KOMUNIKATY
OPINIE
OŚWIADCZENIA
UCHWAŁY
PUBLIKACJE
KONFERENCJE
GALERIA FOTO
KONKURSY
KONGRESY

©Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych w Polsce Polityka prywatności Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, reklama, hosting, programowanie, edukacja, internet