START AKTUALNOŚCI O NAS KONTAKT  DOŁĄCZ DO NAS


"Praca sędziego rodzinnego..." edycja 2017. Konkursowa praca Aleksandry Sobiech

Moja wizja sądownictwa rodzinnego

Temat tegorocznego konkursu jest wymagający i stanowi duże wyzwanie dla jego uczestników. Jest możliwością wymiany poglądów, stawiania pytań i próbą udzielenia na nie odpowiedzi. Temat jak najbardziej aktualny w obecnym czasie dyskusji na temat zmian systemu sądownictwa. To również możliwość przedstawienia swojej wymarzonej wizji systemu, oczekiwań odnośnie organizacji pracy.

Dla mnie przedstawienie tematu wizji sądownictwa rodzinnego to również pewien sprzeciw wobec obecnej jego organizacji, częstej niemocy i bezradności jaka bierze się w niedostatecznych środkach, którymi dysponuję w rozwiązywaniu problemów innych osób. Moja wizja sądownictwa rodzinnego to udzielenie odpowiedzi na pytanie czy obecny stan sądownictwa rodzinnego jest zadawalający, spełniający postawione przed nimi zadania, bez konieczności przeprowadzenia jego zmian, czy też wręcz odwrotnie wymagający gruntownej przemiany.

Moja wizja sądownictwa rodzinnego to system zdecydowanie odbiegający od obecnego, wymagający gruntowanych i odważnych zmian nie tylko przepisów prawa materialnego i procesowego. Sądownictwo rodzinne, tak jak ogólnie sądownictwo wymaga także zmiany postrzegania go przez społeczeństwo. Zrozumienia podstawowych mechanizmów funkcjonowania, celów dla których istnieje.

Po przepracowaniu ponad 14 lat w sądzie rodzinnym, mając doświadczenie pracy w sądzie średniej wielkości oraz w dużym sądzie, w największym wydziale rodzinnym okręgu wiem jedno, że obecny system sądownictwa rodzinnego się nie sprawdza w pewnych obszarach. Odważę się na stwierdzenie, że obecny system sądownictwa rodzinnego przynajmniej z perspektywy pracy w dużym wydziale nie jest w stanie zrealizować wyznaczonych przez ustawodawcę zadań, jeżeli chodzi o sprawność rozpoznawania spraw. Należy jednak podkreślić z całą stanowczością, że taka sytuacja występuje pomimo wytężonej pracy, wielu bardzo dobrych merytorycznie, mądrych i empatycznych sędziów rodzinnych oraz w większości przypadków zaangażowanych w swoją pracę pracowników sekretariatu. Należy więc przyjąć, że skoro przy tak ogromnym zaangażowaniu sędziów i innych pracowników system jest nadal niewydolny to należy go zmienić. W mojej ocenie nie pomogą żadne półśrodki, w obecnej sytuacji potrzeba stosunkowo radykalnych rozwiązań. Od dawana zauważa się problem zwiększenia liczby spraw kierowanych do sądów, a jednocześnie od wielu lat nie ma dodatkowego wsparcia kadrowego, na które nie ma co liczyć. Jednakże wiadomo, że tak jak nauczyciel nie może być w tym samym czasie na dwóch lekcjach w dwóch różnych klasach, to sędzia nie może pracować jednocześnie przy kilkuset sprawach. Wydaje mi się, że obywatel, który wnosi sprawę do sądu oczekuje rzetelnego zapoznania się przez sędziego z jego sprawą. Zasady zwykłej uczciwości nakazują zająć się każdą sprawą wnikliwie. Jednakże przy referacie 700 sprawach, przy 3-4 wokandach w tygodniu, składających się z 12-15 spraw jest to w zasadzie niewykonalne. Wystarczy policzyć czas pracy i podzielić go na ilość spraw przedstawionych sędziemu w danym okresie. Wówczas stwierdzimy ile czasu można przeznaczyć na jedną sprawę. Myślę, że wynik takich obliczeń może być porażający.

Należy więc się zastanowić jakie działania należy podjąć by zmienić obecny stan rzeczy.

System sądownictwa rodzinnego ma za zadanie rozpoznać sprawę obywatela w rozsądnym terminie, w terminach zakreślonych przez kodeks postępowania cywilnego. W mojej ocenie obecnie nie jest to możliwe i dlatego uważam, że obecny system nie jest w stanie zrealizować zadań, które zostały przed nim postawione. System musi być przygotowany na sytuacje pilne, nietypowe, wymagające dodatkowego zaangażowania czasu pracy sędziego, sekretarza, bez dylematu która ze spraw bardzo pilnych jest pilniejsza np. czy rozpoznanie wniosku o udzielenie zabezpieczenia, czy interwencyjnie odebranie dziecka, czy może umieszczenie nieletniego w szpitalu psychiatrycznym jako środka tymczasowego. Każdy z nas wie, że podejmowanie takich decyzji, czasami w czasie między sprawami na wokandzie to zwykła codzienna praca sędziego rodzinnego. Uważam, że konieczność dokonywania takich wyborów świadczy o niewydolności systemu, który nie jest przygotowany na takie sytuacje. Ta sytuacja musi ulec zmianie. Sędzia rodzinny musi mieć tak zorganizowaną pracę, by mieć czas na podejmowanie decyzji w sprawach pilnych, by ograniczyć do minimum możliwość popełnienia błędu.

Skoro zwiększa się wpływ spraw do sądów i nie można spodziewać się zwiększenia kadry sędziowskiej, to należy podjąć działania ograniczające wpływ spraw do sądów rodzinnych. Uważam, że bez ograniczenia ilości spraw, które są rozpoznawane przez sądy rodzinne nie ma żadnych szans na stworzenie prawidłowo funkcjonującego systemu sądownictwa rodzinnego.

Od pewnego czasu wysuwane są postulaty ograniczenia przedmiotowego spraw kierowanych do sądów rodzinnych (i nie tylko). Uważam, że byłby to właściwy kierunek powstania prawidłowo funkcjonującego systemu sądownictwa rodzinnego.

Analizując poszczególne kategorie spraw rozpoznawanych w trybie procesowym bez wątpienia sprawy o alimenty są tymi sprawami, które co do zasady nie muszą być rozpoznawane przez sąd. Skoro takie rozwiązania doskonale sprawdzają się w innych krajach, więc dlaczego nie mogłyby być zastosowane w naszym systemie. Ustalenie tabel wskazujących na średnie koszty utrzymania dziecka, a także średnie wynagrodzenie nie jest skomplikowane, zresztą takie dane obecnie są dostępne. Ustalenie średnich kosztów utrzymania dziecka w danym wieku oraz możliwy, średni dochód jaki może uzyskać osoba zobowiązana o określonych kwalifikacjach umożliwiłoby ustalenie alimentów na średnim poziomie. Taka sama procedura mogłaby być zastosowana w sprawach o podwyższenie alimentów, w których najczęstszym argumentem jest upływ czasu, i z tego wynikający wzrost kosztów utrzymania dziecka. Większym problemem byłyby sprawy o obniżenie alimentów, z uwagi na zmianę sytuacji zobowiązanego, gdyż trudniej jest w takich przypadkach ustalić jakieś ogólne kryteria. Jednakże obywatel musi mieć możliwość odwołania się do sądu od decyzji organu administracji rządowej czy też samorządowej. Ograniczenie ilości spraw rozpoznawanych przez sądy nie może spowodować ograniczenia obywatelowi dostępu do wymiaru sprawiedliwości. Uważam, że w przypadku spraw alimentacyjnych sprawdziłby się system, który znany jest naszemu systemowi prawnemu tj. odwołania do sądu powszechnego od decyzji administracyjnej. Taka możliwość jest przewidziana w przypadku odwołania od decyzji ZUS do Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Uważam, że można skorzystać z istniejących już rozwiązań.

Kolejna kategoria spraw, która powinna w ogóle zniknąć z kognicji sądu rodzinnego to ustanowienie rozdzielności majątkowej z datą wsteczną. Nie widzę powodu rozpoznawania tych spraw w sytuacji, gdy kodeks postępowania cywilnego w art. 787 i 7871 kpc chroni współmałżonka dłużnika. Niezrozumiałe są także procesy o ustanowienie rozdzielności z datą wsteczną, w sytuacji gdy związek małżeński został już rozwiązany. Mam świadomość celów wprowadzenia omawianych przepisów tj. najpełniejszej ochrony rodziny, jednakże należy zauważyć, że społeczeństwo się zmienia, zwiększa się świadomość prawna społeczeństwa. Na przestrzeni lat zmienił się model funkcjonowania rodziny. Uważam, że pewne sprawy muszą być inicjowane w odpowiednim momencie przez strony, nie powinno być mechanizmów umożliwiających dokonywanie oceny ekonomicznych wieloletnich relacji małżeńskich. Uważam, że społeczeństwo musi mieć świadomość konsekwencji własnych działań i zaniedbań. W tej sytuacji niezbędna jest edukacja prawna już od czasu edukacji szkolnej.

Analizując kolejne kategorie spraw rozpoznawanych w trybie procesowym tj. związane z pochodzeniem dziecka, rozwiązaniem przysposobienia są to kategorie spraw, które z uwagi na swoje znaczenie muszą pozostać w gestii sądownictwa rodzinnego. Podsumowując powyższe, można przyjąć że w systemie sądownictwa rodzinnego byłoby mniej o około 30 % spraw. W tym samym czasie, wiedza i doświadczenie sędziego mogłyby być wykorzystane w sprawach rozpoznawanych przez sądy opiekuńcze, które moim zdaniem stanowią kwintesencję pracy sędziego rodzinnego. Myślę, że sprawy opiekuńcze już teraz stanowią większą część referatów sędziów rodzinnych. Są to sprawy bardziej skomplikowane, pracochłonne, a także bardziej obciążające psychicznie. Obowiązkiem zarządzających wymiarem sprawiedliwości jest stworzenie optymalnych warunków do ich rozpoznania.

Przy rozpoznawaniu tej kategorii spraw zauważyłam, że w dużej części przypadków wcale nie chodzi o dobro dziecka, a o chęć udowodnienia własnych racji, zrobienia na złość drugiej stronie. Doskonale to widać, gdy po zakończeniu bardzo krótkich postępowań rozwodowych, podczas których nie uregulowano kontaktów z dzieckiem w krótkich okresach czasu są składane wnioski o uregulowanie kontaktów. Tak więc w sytuacji, gdy stronom zależy na szybkim zakończeniu postępowania rozwodowego są w stanie wypracować porozumienie rodzicielskie, lecz później zdolność ugodowego zakończeniu sporu znika. Przepisy kodeksu rodzinnego i opiekuńczego oraz kodeksu postępowania cywilnego dają nieograniczone możliwości występowania z kolejnymi wnioskami, wnioskami o udzielenie zabezpieczenia. Strony doskonale potrafią stosować poszczególne instytucje prawne, i nie przeszkadza im angażowanie dziecka w postępowanie sądowe.

Z mojego doświadczenia zawodowego wynika, że w dużej części przypadków nie ma szans na racjonalne postępowanie stron, i bez zmian przepisów przede wszystkim prawa procesowego sytuacja nie ulegnie zmianie. Przede wszystkim postulowałabym zmianę przepisu art. 7561 kpc, który co do zasady nakazuje wyznaczenie terminu rozprawy w sprawach dotyczących pieczy nad małoletnimi dziećmi i kontaktów z dzieckiem. Ten przepis obowiązuje od 3 maja 2012 roku i został wprowadzony ustawą z dnia 16 września 2011 r. (Dz. U. Nr 233, poz. 1381) o zmianie ustawy - Kodeks postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw. Skutkiem tej regulacji niektóre sprawy są w praktyce prowadzone tylko w przedmiocie wniosków o udzielenie zabezpieczenia. Zapewne każdy sędzia rodzinny ma w swoim referacie sprawy, w których strony składają wnioski o udzielenie zabezpieczenia obejmujące coraz to nowe terminy. Nawet wszczęcie z urzędu sprawy o uregulowanie, czy też zmianę sposobu uregulowania kontaktów i wydanie z urzędu postanowienia w przedmiocie zabezpieczenia, które wydaje się stosunkowo kompleksowo reguluje kontakty niewiele poprawia sytuację. Uważam, że sędzia powinien zadecydować czy potrzebna jest rozprawa w przedmiocie rozpoznania wniosku o udzielenie zabezpieczenia, czy też nie. Należy zauważyć, że podczas rozprawy w świetle art. 7561 kpc nie jest potrzebne wysłuchanie informacyjnie stron co do wniosku o udzielenie zabezpieczenia. Możliwa jest więc na rozprawie wymiana pism procesowych, przeprowadzenie dowodu z wywiadów kuratorskich, a jeżeli jest to potrzebne - opinii ze szkoły, informacji Policji i po takiej rozprawie możliwe jest wydanie postanowienia o udzieleniu zabezpieczenia. Nie twierdzę, że tak być powinno, ale znamy strony którym należy w bardzo racjonalny sposób wydzielać czas na składanie oświadczeń (które w większości przypadków i tak są zawarte w ich pismach procesowych). Oczywiście zasady ekonomiki procesowej nie mogą być najważniejszym kryterium, którym kieruje się sąd rodzinny, ale wiemy doskonale że są częste przypadki, iż rozprawa o kolejną zmianę zabezpieczenia nie jest potrzebna.

Analizując sprawy, w których rozpoznanie przez sądy rodzinne można byłoby uznać za zbędne zastanawiam się nad sprawami o wyrażenie zgody na podjecie czynności w imieniu małoletniego dziecka. Na te sprawy spoglądam przede wszystkim przez pryzmat spraw o wyrażenie zgody na odrzucenie spadku w imieniu małoletniego dziecka. Rola przepisu art. 101 § 3 kro jest jasna. Jeżeli jednak rodzice odrzucają spadek we własnym imieniu to należy założyć, że skoro mają oni władzę rodzicielską to nie działają z pokrzywdzeniem własnych dzieci. Mam świadomość, że w sprawach rodzinnych założenie jakiekolwiek tezy może być ryzykowane, jednakże w tych przypadkach, należałoby zaufać rodzicom i umożliwić im składanie oświadczeń, przynajmniej w przypadku odrzucenia spadku bez wcześniejszego orzeczenia sądu. Od 3 - 4 lat obserwuję wzrost tego typu spraw i jest to kolejna kategoria spraw o charakterze pilnym, z uwagi na regulację kodeksu cywilnego odnośnie terminu składania takiego oświadczenia. Wprawdzie orzecznictwo przyjmuje, że wpływ wniosku do sądu opiekuńczego powoduje, iż termin do złożenia oświadczenia spadkowego nie biegnie, ale bez wątpienia cała procedura jest znacznym utrudnieniem dla strony. Można wyobrazić sobie regulację, w której rodzice po pouczeniu o odpowiedzialności karnej i po pouczeniu o skutkach cywilnoprawnych składają przed notariuszem, czy też sądem spadku oświadczenie, że zmarły nie posiadał majątku, pozostawił zobowiązania i nie ma przeciwwskazań do złożenia oświadczenia o odrzuceniu spadku w imieniu osoby małoletniej. Dopiero w przypadku, gdyby rodzice nie byliby w stanie takiego oświadczenia złożyć należałoby ze stosownym wnioskiem wystąpić do sądu rodzinnego. Taka regulacja zapewniłaby pełną ochronę interesów małoletnich.

Kolejną kategorią spraw, która nie powinna być rozpoznawana przez sądy rodzinne to wyrażenie zgody na wystąpienie do organu paszportowego z wnioskiem o wydanie paszportu dla małoletniego. W tej sytuacji regulacja powinna być tożsama z regulacją art. 25 ust. 2 ustawy z dnia 6 sierpnia 2010 r. o dowodach osobistych (tekst jednolity Dz. U. z 2016 r. poz. 391). Każdy obywatel Rzeczypospolitej Polskiej powinien mieć prawo do posiadania paszportu oraz dowodu osobistego, tym bardziej że w omawianej kategorii spraw sądy nie zajmują się kwestią zgody na wyjazd małoletniego za granicę.

Podsumowując powyższe, dla mnie wizja sądownictwa rodzinnego to sądownictwo głównie opiekuńcze zajmujące się najważniejszą kategorią spraw tj. w zakresie władzy rodzicielskiej, kontaktów, ustalenia miejsca pobytu, opieki naprzemiennej (jeżeli jednoznacznie zostanie wskazana podstawa materialnoprawna) oraz w części dotyczącej majątku dziecka. Dodatkowo sprawy dotyczące pochodzenia dziecka.

Osobną kwestią jest rozpoznawanie spraw nieletnich. Pomijając ocenę obecnie obowiązującej ustawy o postępowaniu w sprawach nieletnich, która w zakresie środków wychowawczych nie przystaje do obecnych realiów to należałoby w sądach rodzinnych wyodrębnić sekcje zajmujące się tą kategorią spraw oraz sprawami wykonawczymi Nw. Uważam, że taka specjalizacja, przy wprowadzeniu nowych regulacji umożliwiłaby na przyspieszenie rozpoznania spraw, na zastosowanie odpowiedniego środka wychowawczego. Obecnie rozpoznawanie sprawy np. po roku od popełnienia czynu karalnego w mojej ocenie nasuwa poważne wątpliwości co do sensu całego postępowania.

Od wielu lat wysuwane są postulaty uchylenia przepisów umożliwiających przymusowe leczenie odwykowe. Dla mnie ten postulat nie jest tak oczywisty w sytuacji, gdy osoba uzależniona mieszka z małoletnimi dziećmi. Aczkolwiek można byłoby wyobrazić sobie rozpoznawanie tych spraw w oparciu o przepis art. 109 kro z możliwością prowadzenia postępowania wykonawczego zbliżonego do obecnie istniejącego. Należałoby także inaczej rozwiązać kwestię legitymacji do wystąpienia z wnioskiem o zmianę postanowienia w przedmiocie leczenia odwykowego. Nigdy nie spotkałam się z wnioskami zakładu leczącego o zmianę sposobu leczenia odwykowego złożonego w oparciu o art. 34 ust. 2 ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Ten przepis wg mnie jest martwy i dopiero zaangażowanie kuratora powoduje, że może on złożyć wniosek o zmianę postanowienia. Jeżeli kierowanie na leczenie odwykowe byłoby możliwe w sytuacjach, kiedy dochodzi do demoralizacji małoletnich dzieci, czy też rozkładu życia rodzinnego, to być może organy samorządowe zajmujące się sprawami rodzinny mogłyby posiadać legitymację do wystąpienia z wnioskiem o zmianę sposobu leczenia, albo przekazać legitymację miejskim, czy też gminnym komisjom rozwiązywania problemów alkoholowych. Powyżej przedstawiłam niektóre tylko przykłady spraw, co do których można byłoby rozważyć wyłączenie ich spod kognicji sądownictwa, albo zmienić sposób ich procedowania. Z powyższymi tezami można się oczywiście nie zgadzać, ale najważniejsze jest żeby podjąć dyskusję.

Zmniejszenie kategorii spraw rozpoznawanych przez sądy rodzinne, a także wprowadzenie systemu odwołania do sądu od decyzji administracyjnoprawnej w sprawach o alimenty mogłoby być pierwszym krokiem do wprowadzenia sprawnego, wydolnego, niezwłocznie reagującego systemu sądownictwa rodzinnego. Tym samym wprowadzenie systemu, do którego społeczeństwo nabrałoby większego zaufania. Nie można się dziwić stronie, która oczekuje na pierwszą i kolejne rozprawy po 5-6 miesięcy, że nie darzy zaufaniem systemu sądownictwa, nie tylko rodzinnego.

Moim marzeniem byłoby wprowadzenie takiego systemu, który spowodowałby, że sprawa trafiałaby do sądu rodzinnego dopiero po obowiązkowej mediacji. Przyznam szczerze, że obecnie z perspektywy skuteczności mediacji nie jestem jej gorącym zwolennikiem. Od około dwóch lat w naszym Wydziale kierujemy prawie każdą sprawę do mediacji, o ile w danej sprawie można zawrzeć ugodę. Po wpływie pozwu, wydaje się równocześnie zarządzenie o wyznaczeniu terminu rozprawy i postanowienie o skierowaniu sprawy na mediację. W tym czasie w moim referacie kilka spraw zakończyło się ugodą. Tak więc teraz, z perspektywy sędziego referenta rozliczanego ze skuteczności załatwiania spraw są to dodatkowe, niestety nieskuteczne i czasochłonne czynności. Jednakże na problem mediacji należy spojrzeć szerzej, przez pryzmat roli edukacyjnej społeczeństwa, uświadamiania korzyści z niej płynących. Uważam, że mediacje byłyby skuteczne, gdyby były przewidziane ewidentne korzyści dla strony w przypadku skutecznej mediacji oraz konsekwencje dla strony, która bezpodstawnie odmawia udziału w mediacji. Te korzyści i negatywne konsekwencje miałaby mieć charakter finansowy. Całkowite zwolnienie od kosztów sądowych strony biorącej udział w mediacji, albo obciążenie nimi strony, która bezpodstawnie odmawia udziału w mediacji być może skłoniłoby strony do ugodowego zakończenia sporu. W sprawach o alimenty, należałoby przewidzieć obciążenie kosztami przedstawiciela ustawowego strony (a nie dziecka ) w przypadku bezpodstawnej odmowy udziału w mediacji.

Na jednej z konferencji dotyczącej tematu kontaktów z dziećmi, w której uczestniczyłam brała udział mediator, która stwierdziła, że udział w mediacji ma sens tylko w przypadku mediacji dobrowolnych. Pewnie tak jest, łatwiej wówczas o zakończenie mediacji z sukcesem. Jednakże, jeżeli na mediację popatrzymy przez pryzmat funkcji edukacyjnych to warto na początku niejako zmusić strony do udziału w mediacji, by ukształtować pewną ugodową postawę społeczeństwa. W mojej wizji sądownictwa rodzinnego widziałabym to w ten sposób, że w każdej kategorii spraw, gdzie można zawrzeć ugodę, ale także i w tych gdzie stronom pomaga się wypracować wspólne porozumienie mediacje powinny być przeprowadzone obowiązkowo. Zanim pozew, czy wniosek wpłynąłby do sądu sprawa powinna trafić do mediacji. Jeżeli strona bezpodstawnie odmówi udziału w mediacji poniesie wszystkie koszty sądowe, chyba że w całości wygra sprawę. Odnośnie kosztów takich mediacji wydaje mi się, że powinny być bezpłatne, albo za niską odpłatnością, gdyż te koszty byłyby i tak niższe niż koszty postępowania sądowego. Uważam, że do pozwu lub wniosku powinien być dołączony szczegółowy raport z mediacji.

Stworzenie sprawnego wymiaru systemu sądownictwa rodzinnego wymaga także zmiany organizacji pracy. Jeżeli na pracę sędziego spojrzy się przez pryzmat ogromnych kosztów jego edukacji to widać, że znaczna cześć czynności nie powinna być przez niego podejmowana, bo jest to wątpliwe ekonomicznie. Nadanie klauzuli wykonalności, stwierdzenie wykonalności, rozpoznawanie wniosków w przedmiocie zwolnienia od kosztów sądowych oraz o ustanowienie pełnomocnika z urzędu, wydawanie zarządzeń o uprawomocnieniu orzeczeń są to czynności, które mogłyby być podejmowane przez referendarzy sądowych. Od pewnego czasu coraz częściej przypomina się, że sędzia powinien skupić się na orzekaniu. Nie sposób nie podzielić takiego stanowiska. Jednocześnie należy stwierdzić, że jest bardzo dużo czynności, które podejmuje sędzia, a które z orzekaniem mają niewiele wspólnego. W tym miejscu dotyka się problemu zatrudnienia referendarzy, asystentów sędziego, ale także pracowników sekretariatu, których praca jest związana z pracą sędziego. Uważam, że każdy sędzia powinien mieć asystenta, tak jak jest to w innych krajach, wówczas uzyska się zespół mogący w sposób szybki zająć się każdą sprawą.

Jedną z ostatnich spraw, które wg mnie powinna zafunkcjonować w zreformowanym systemie sądownictwa rodzinnego to możliwość, a może konieczność okresowego korzystania przez sędziego rodzinnego z pomocy psychologa, udziału w warsztatach psychologicznych mających na celu naukę umiejętnego radzenia sobie ze stresem, w którym sędziowie rodzinny pracują. W sprawach rodzinny, jak wiemy kumulują się negatywne emocje stron. Strony próbują przelać na sędziów frustracje za porażki życiowe, obwiniać sądy rodzinne za swoje życiowe niepowodzenia. Oczekuje się od sędziów rodzinnych dokonania zmiany tej sytuacji, zmiany postawy byłego partnera, czy małżonka. Po latach pracy nauczyłam się, że nie taka jest moja rola, a ponadto że nie jestem w stanie naprawić tego co strony same zniszczyły. Jednakże praca w takich warunkach przez kilkadziesiąt lat musi nieść dla nas niekorzystne konsekwencje. Nikt nas nie uczył jak sobie radzić w takich sytuacjach. Tymczasem nie ma psychologicznych studiów podyplomowych dla sędziów rodzinnych, warsztatów psychologicznych by nauczyć się radzić ze stanem złych emocji i stresem. O tym jak potrzebne jest uzyskanie wiedzy psychologicznej świadczy chociażby to, jak ogromnym zainteresowaniem cieszą się szkolenia w zakresie psychologii organizowane przez Krajowa Szkołę Sądownictwa i Prokuratury. Pomimo, że odbywają się one cyklicznie to zakwalifikowanie się na nie jest bardzo trudne.

Podsumowując, moja wizja sytemu sadownictwa rodzinnego to sąd rodzinny szybki, sprawny, mający możliwość na niezwłoczne podjęcie wszelkich niezbędnych działań. To sąd zajmujący się najważniejszymi sprawami, głównie opiekuńczymi. To system, w którym funkcjonować będzie instytucja odwołania do sądu w sprawach rozpoznawanych początkowo przez instytucje pozasądowe. To system z działającym rozbudowanym system mediacji.

Równolegle z prowadzeniem powyższych zmian powinna nastąpić intensywna edukacja prawna społeczeństwa, już od czasów szkolnych. Optymalne byłoby wprowadzenie np. w ramach przedmiotu Wiedzy o Społeczeństwie cykl zajęć o funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, o mechanizmach jego działania, o korzyściach wynikających z mediacji, w tym mediacji rówieśniczej. W ramach zajęć niezbędna byłaby wizyta młodzieży w sądzie, rozmowa z sędziami, co obecnie jest już realizowane przez Stowarzyszenie Sędziów Polskich IUSTITIA. Ponadto niezbędne byłyby warsztaty, symulacje rozpraw, nauka ugodowego zakończenia konfliktów. Jest to zadnie, które stoi przez nauczycielami, pedagogami, psychologami, ale także środowiskami prawniczymi. Niestety obecnie wiedza o funkcjonowaniu np. sądownictwa rodzinnego, jego szerokiej kognicji jest bardzo mała nawet wśród aplikantów adwokackich, czy radcowskich, którzy będąc na praktykach w sądzie rodzinnym dziwią się, że sądy rodzinne orzekają nie tylko na podstawie przepisów kodeksu rodzinnego i opiekuńczego.

Powyżej przedstawiłam tylko niektóre elementy z mojej wizji sądownictwa rodzinnego, mam nadzieję, że w ciągu następnych około 20 lat pracy, które jeszcze przede mną doczekam się wprowadzenia chociażby niektórych z przedstawionych rozwiązań, a póki co należy pełnić służbę w takich warunkach jakie są stworzone przez zarządzających wymiarem sprawiedliwości.

Aleksandra Sobiech (sędzia Sądu Rejonowego Gdańsk - Południe w Gdańsku)
dodano: 2017-10-08




KOMUNIKATY
OPINIE
OŚWIADCZENIA
UCHWAŁY
PUBLIKACJE
KONFERENCJE
GALERIA FOTO
KONKURSY
KONGRESY

©Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych w Polsce Polityka prywatności Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, reklama, hosting, programowanie, edukacja, internet