START AKTUALNOŚCI O NAS KONTAKT  DOŁĄCZ DO NAS


"Aktualne wyzwania sądownictwa rodzinnego". Praca konkursowa Agnieszki Jasińskiej

Praca konkursowa Pani Sędzi Agnieszki Jasińskiej z Sądu Rejonowego w Lesznie w konkursie "Aktualne wyzwania sądownictwa rodzinnego". Edycja 2025 rok.
III miejsce w Konkursie Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce

* * *

Myśląc o aktualnych wyzwaniach sądownictwa rodzinnego dostrzegam je w dwóch warstwach: społecznej i prawnej. Pierwszą dyktują zjawiska społeczne i psychologiczne, takie jak: wypalenie rodzicielskie1, trauma pokoleniowa2 i niedojrzała postawa rodziców3, które zżerają polskie rodziny od środka, powodując, że ich stan, w tym obecnych w nich dzieci jest zły, czasami do tego stopnia, że wymaga umieszczenia ich w środowisku zastępczym. Brak skutecznego oddziaływania na sposób myślenia i zachowania rodziców oraz brak miejsc w pieczy zastępczej powodują, że dzieci tkwią w trudnych układach rodzinnych, bez szansy na poprawę ich losu przez wiele miesięcy, a nawet lat. Wymienione zjawiska dotykają także zawodowe rodziny zastępcze, w szczególności wypalenie rodzicielskie, z uwagi na ich przepełnienie, wysokie oczekiwania, strach przed odpowiedzialnością za los dzieci ze szczególnymi potrzebami i sprawiającymi problemy wychowawcze, brak jednoznacznych regulacji co do obowiązku zapewnienia kontaktu dziecka z rodziną biologiczną i niewystarczającą pomoc psychologiczną dla opiekunów zastępczych.



Jaka jest rola sądu rodzinnego wobec powyższych zjawisk? Czy sąd rodzinny może i czy jest legitymowany, by je rozwiązywać, czy raczej to rola polityki społecznej i rodzinnej państwa? Czy sąd rodzinny winien przyjąć jedynie rolę arbitra, który ma rozwiązać problem dziecka, poddany pod jego osąd, czy raczej zarządzać kryzysem rodzinnym, by doprowadzić do jego złagodzenia, a najlepiej zażegnania?

Jestem zwolennikiem koncepcji, według której sąd rodzinny powinien przyjmować rolę czynnego podmiotu w konflikcie rodzinnym, tj. diagnozować przyczyny kryzysu, szukać rozwiązań, edukować uczestników postępowania, korygować postawy opiekunów, a także właściwych służb, pomagać i egzekwować plan naprawczy, który zakłada postanowienie kończące postępowanie w sprawie. W tym upatruję wyzwania sądownictwa rodzinnego w aspekcie prawnym. Chodzi o to, by sąd rodzinny w osobie sędziego podejmował działania sprawcze, służące poprawie sytuacji małoletniego oraz uświadamiał rodziców i opiekunów, że to oni są odpowiedzialni za sytuację małoletniego dziecka i swoją, a nie sąd rodzinny poprzez wydawanie kolejnych orzeczeń. Jako powszechne dostrzegam zjawisko, w którym rodzice (opiekunowie) zamiast szukać rozwiązań w sobie, czy wokół siebie, próbują przerzucić odpowiedzialność za kryzys rodzinny na działanie sądu rodzinnego, stwierdzając: "to sąd tak zdecydował". Tymczasem należy podkreślić, że o ile obowiązkiem każdego sądu jest wydanie takiego orzeczenia kończącego postępowanie w sprawie, które nadaje się do wykonania, to zażegnanie kryzysu rodzinnego w dużej mierze zależy od tego, czy jego uczestnicy zrozumieją swoją rolę w zaistniałej sytuacji oraz to, że od zmiany ich postaw i pracy nad sobą zależy, czy sytuacja małoletniego, a także ich samych się poprawi.

Jakimi instrumentami dysponuje sąd rodzinny, by zarządzić kryzysem rodzinnym, tak, by uzyskać optymalną sytuację dla małoletniego?

Pierwszym jest instytucja mediacji. Abstrahując od możliwości rozwiązania sporu rodzinnego jeszcze zanim trafi do sądu (mediacja przedsądowa), niejednokrotnie zdarza się, że sąd w osobie sędziego rodzinnego, czasami przy pomocy pełnomocników, jest w stanie przemówić stronom do rozsądku i nakłonić rodziców do ugody celem zażegnania sytuacji kryzysowej. Zawarcie ugody stwarza rodzicom możliwość realnego wpływu na zaistniały konflikt, dając im moc sprawczą, ponieważ to oni kształtują jej treść. Wymaga to jednak otwartości do takiego sposobu zakończenia sporu i świadomości tego, że ugoda to wzajemne ustępstwa. Dla mnie osobiście są to bardzo ważne posiedzenia sądowe, ponieważ rodzice mają możliwość usłyszenia siebie nawzajem. U podstaw pierwszego posiedzenia w moich sprawach zawsze leży nadzieja na zawarcie przez rodziców ugody. Nie oczekuję jednak, że strony przyjdą z gotową propozycją wypracowaną przez pełnomocników lub przez nie same, ale stwarzam im możliwość, by doszli do tego po usłyszeniu swoich głosów, najlepiej wypowiadanych osobiście, a nie ustami pełnomocników. Nawet jeżeli skończą na krzykach i obrażaniu się, to pozwalam, by to wybrzmiało. Często zdarza się, że rodzice od wielu miesięcy (a nawet lat) ze sobą nie rozmawiali i rozprawa sądowa jest jedyną szansą na to, by się to wydarzało. Oczywiście wymaga to kontroli, by nie przekroczyło granic dobrego smaku, a przede wszystkim czasu wyznaczonego na rozprawę i jednak zmierzało do zakończenia postępowania. Dosłowne oddanie stronom głosu na pierwszym posiedzeniu stwarza możliwość ustalenia, jak głęboki jest konflikt, dlaczego ma on miejsce i gdzie w tym wszystkim jest dziecko- czy rzeczywiście chodzi o małoletniego, czy tylko o dalsze wzajemne pretensje rodziców (opiekunów). Takie posiedzenie może zakończyć się ugodą albo stwierdzeniem braku gotowości stron do takiego zakończenia sporu.

Jeżeli zakończy się ugodą, to rola aktywnego sędziego rodzinnego polega na ocenie, czy ugoda jest zgodna z dobrem małoletniego. Dostrzegam, że świadomość PODMIOTOWOŚCI dziecka wśród obecnych rodziców jest nadal stosunkowo niska i nierzadko propozycje ugodowego zakończenia sprawy służą realizacji życiowej wizji rodziców, a nie małoletniego. Takie sytuacji upatruję na przykład w propozycjach sprawowania pieczy naprzemiennej, w której zmiana miejsca pobytu dziecka następuje co kilka dni. Wielu rodziców nie dostrzega, że wspomniana regulacja może być krzywdząca dla małoletniego, gdyż nie daje mu poczucia stabilizacji albo o ile sprawdza się w przypadku małego dziecka, to może wymagać zmiany w miarę wzrastania małoletniego, który dąży do autonomii, a w niej ważną rolę odgrywa miejsce, w którym przebywa, określona grupa rówieśnicza (z jednej szkoły, a nie z osiedla drugiego z rodziców). W naszej rzeczywistości niezwykle rzadkie (ja nie spotkałam się jeszcze nigdy) są sytuacje, w których to rodzice zmieniają miejsce zamieszkania, by zapewnić dzieciom stałość warunków wychowawczych i rówieśniczych. Takie rozwiązanie widziałam jedynie w amerykańskich serialach i uważam, że jest niezwykle trafne. Przerzucenie obowiązku zmiany miejsca pobytu w określonym czasie na dorosłego oceniam jako rozwiązanie optymalne dla zapewniania dobrostanu emocjonalnego dziecka, którego rodzice się rozstali. Mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi.

Niestety bardzo często spotykam się także z tym, że system pieczy naprzemiennej (opieki współdzielonej) ma być sposobem na zredukowanie lub wyeliminowanie w ogóle obowiązku alimentacyjnego. Rolą sądu rodzinnego jest zwrócenie uwagi na dostrzeżone zagrożenia zaproponowanych rozwiązań ugodowych w oparciu nie tylko o wiedzę prawniczą, ale także doświadczenie zawodowe uzyskane z zakończonych spraw. Wyzwaniem dla sędziego rodzinnego w opisywanym aspekcie jego działalności są zatem: otwartość na strony, rzeczywista chęć ich wysłuchania w celu zdiagnozowania problemu, zapanowanie nad konfliktem na sali sądowej (konfliktem rozumianym dosłownie), a przy tym ciągłe czuwanie, by dobro dziecka było cały czas na pierwszym miejscu. Wielość tych działań sprawia, że sędzia rodzinny musi także posiąść umiejętność zarządzania swoją własną energią, tak, by ochronić siebie przed wypaleniem zawodowym, a może nawet życiowym. To także jest wyzwaniem, ponieważ spraw skomplikowanych, obciążających psychicznie przebywa.

W razie braku gotowości stron do zawarcia ugody na pierwszej rozprawie, warto podejmować próby na kolejnych posiedzeniach, co znajduje odzwierciedlenie w przepisach kodeksu postępowania cywilnego. Dążenie do ugodowego rozwiązania sporu nie może jednak trwać w nieskończoność, a w rezultacie prowadzić do przewlekłości postępowania. Ta bowiem nie sprzyja dobru dziecka. Istotą sporu rodzinnego jest bowiem to, że jego najważniejsza postać jest poza salą sądową. Wyzwaniem dla sędziego rodzinnego jest to, by FIGURA DZIECKA wybijała się na pierwszy plan sprawy. O ile bowiem strony mogą stracić głowę dla wykazywania swoich racji, to sędzia rodzinny nie może poddać się temu trendowi i podejmować działania, by cały czas przypominać zwaśnionym rodzicom, KTO w ich konflikcie jest najważniejszy. Uważam, że przywoływanie osoby dziecka jest niezwykle ważne na każdym posiedzeniu, podobnie jak uświadamianie rodzicom (opiekunom) odpowiedzialności za jego los i sytuację, w której się znalazło. Jest to sposób na kształtowanie dojrzałej postawy rodzicielskiej, w której rodzic przestaje obwiniać za sytuację, w której się znalazł wszystkich dookoła, tylko bierze za nią odpowiedzialność i stara się ochronić małoletniego.

W razie braku możliwości zażegnania kryzysu rodzinnego ugodą sądową, wyzwaniem sądu rodzinnego jest takie poprowadzenie postępowania, by w jego trakcie doszło do skorygowania postaw rodzicielskich do takich, w których rodzice zrozumieją, co jest zgodne z dobrem ich dziecka i podejmą trud postępowania według tej zasady. Takie możliwości teoretycznie stwarzają przepisy art. 577 k.p.c. w zw. z art. 732 k.p.c. w zw. z art. 109§2 pkt 1 i 3 k.p.c., które uprawniają sąd rodzinny do wszczęcia z urzędu postępowania w każdym przypadku oceny, że dobro dziecka jest zagrożone i udzielania z urzędu zabezpieczenia. Zabezpieczenie z kolei powinno zmierzać do korekty działań rodziców poprzez nałożenie na nich konkretnych obowiązków, a nawet wprowadzenia nadzoru kuratora nad sposobem wykonywania władzy rodzicielskiej. Te obowiązki to w szczególności: zobowiązanie rodziców do współpracy z asystentem rodziny, skierowanie ich do placówki albo specjalisty zajmujących się terapią rodzinną, poradnictwem lub świadczących rodzinie inną stosowną pomoc. W obliczu wskazanych przeze mnie problemów dotykających polskich rodziców, tylko udział w poradnictwie rodzinnym, a najlepiej indywidualnej terapii lub terapii rodzinnej będzie skuteczną metodą w rozwiązaniu kryzysu oddanego pod osąd. Wielu z nich nie dostrzega takiej potrzeby, a inni się wstydzą, gdyż nadal w naszym społeczeństwie korzystanie z terapii psychologicznej, a tym bardziej psychiatrycznej jest ujmą, a nie sposobem na poradzenie sobie z problemami duszy. Z moich rozmów z terapeutami rodzinnymi wynika, że rodzice przyprowadzają do nich dzieci, oczekując, że zostaną "naprawione", podczas gdy problem tkwi w nieuporządkowanym życiu emocjonalnym opiekunów, w tym we wspomnianych traumach, uzależnieniach, niedojrzałości i braku gotowości na otwarcie się na pomoc psychologiczną. Skutkiem jest powtórzenie modelu wychowawczego, według którego rodzice zostali wychowani, a to nie sprzyja poprawie sytuacji dziecka. W sytuacji konfliktu rodzinnego każdy rodzic powinien zacząć pracę od siebie, a dopiero później albo równolegle włączyć w nią dziecko. Żaden terapeuta rodzinny "nie naprawi dziecka" jeżeli rodzic jest "zepsuty".

Wyzwaniem sądownictwa rodzinnego jako pomoc w rozwiązaniu opisanej sytuacji jest stworzenie efektywnych sposobów pracy z rodzicami. Świadomie użyłam określenia teoretycznie odnośnie przywołanych wyżej przepisów k.p.c. i k.r.o., ponieważ kreują wprawdzie obowiązek rodziców do udziału w warsztatach rozwojowych, terapii indywidualnej lub terapii rodzinnej, ale sposób jego wykonania pozostawia nadal wiele do życzenia. Wynika to z mnogości podmiotów świadczących takie usługi, nieuporządkowanej sytuacji poradnictwa psychologicznego i terapeutycznego, ograniczonej dostępność tych usług nieodpłatnie, przy jednoczesnej dużej komercjalizacji usług i wysokich stawek za godzinę pracy z rodziną. Na spotkania terapeutyczne w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia lub dedykowanych programów rządowych czeka się długo, a kolejne sesje odbywają się w dużych odstępach czasowych, z kolei w sektorze prywatnym usługi z zakresu poradnictwa rodzinnego są zagrożone przypadkowością w doborze terapeuty, ponieważ kluczowa nie jest jego renoma, ale cena za godzinę pracy. Z doświadczenia wiem, że na początku rodzice szukają najlepszego terapeuty dla swojego dziecka (znów dla dziecka, nie dla siebie), ale ostatecznie wybór pada na tego, który jest tańszy. Stawki renomowanych psychoterapeutów rodzinnych są z kolei nieadekwatne do zasobów finansowych przeciętnego rodzica. Z tych powodów uważam, że powinien powstać system wyspecjalizowanych placówek świadczących usługi indywidualnego poradnictwa psychologicznego lub terapii rodzinnej na potrzeby wymiaru sprawiedliwości. Mogłoby się to odbywać na zasadach podobnych do funkcjonowania Opiniodawczych Zespołów Sądowych Specjalistów, które wykonują opinie w sprawach rodzinnych. Uważam, że dla zapewnienia skuteczności postanowień sądu rodzinnego, zobowiązujących rodziców do skorzystania z poradnictwa rodzinnego, konieczne jest, aby sąd wskazywał w postanowieniu, z usług jakiego konkretnego podmiotu podsądny ma skorzystać. Spotkałam się z zarzutem, że takie działanie pozbawia strony sprawczości, gdyż to one powinny samodzielnie znaleźć podmiot, w którym zrealizują nałożony obowiązek. Z uwagi jednak na wskazane problemy w organizacji usług psychologicznych, opory polskiego społeczeństwa przed korzystaniem z pomocy psychologicznej oraz brak wystarczającej motywacji do zmiany, obowiązek nałożony przez sąd jest realizowany opieszale, czas oczekiwania na pierwsza wizytę lub kolejne czyni zamierzony efekt zmiany sposobu funkcjonowania rodziców iluzorycznym i nie poprawia sytuacji dziecka przez kolejne miesiące. Uważam, że wskazanie w postanowieniu konkretnego ośrodka, w którym rodzice zrealizują nałożony na nich obowiązek pracy terapeutycznej indywidualnej lub rodzinnej realnie wpłynęłoby na poprawę sytuacji dziecka. Nawet jeżeli oddziaływania terapeutyczne w ramach takiego ośrodka nie od razu odniosłyby rezultaty, to świadomość, że jest się w konkretnym procesie terapeutycznym (konkretnym co do podmiotu, najlepiej także osoby) mogłaby przyczynić się do kontrolowania zachowań niepożądanych, a w konsekwencji do ich korekty. Taki ośrodek miałby obowiązek nie tylko przyjąć rodzinę do pracy korekcyjnej albo terapeutycznej, ale także raportować sądowi rodzinnemu (kuratorowi), czy rodzina lub określony podmiot zgłosiły się do ośrodka, kto nawiązał współpracę, jak ona przebiega (np. pod kątem częstotliwości) ora czy zaproponowana forma wsparcia psychologicznego odniosła rezultat albo które obszary nadal wymagają pracy. Takie informacje sąd rodzinny mógłby wykorzystać w orzeczeniu kończącym sprawę w instancji i późniejszym postępowaniu wykonawczym. Postuluję także, by obowiązki poddania się określonym oddziaływaniom korekcyjnym, w tym terapeutycznym, nakłada na rodziców, jak najwcześniej, by wykorzystać czas trwającego rok lub nawet kilka lat postępowania. Uważam, że rodzice powinni korygować swoje zachowania już w czasie oczekiwania na badanie przez biegłych, jeżeli sąd zdecydował skorzystać z opinii, ponieważ obecnie czeka się na nią kilka miesięcy. Z rodziną należy pracować teraz, od momentu pierwszego posiedzenia, a nie dopiero po wydaniu opinii biegłych. Uważam także, że każdy sędzia rodzinny już po pierwszym spotkaniu z rodziną, po zapoznaniu się ze sprawozdaniem z wywiadu kuratora, zasięgnięciu opinii na temat małoletniego ze szkoły, czy nawet wywiadów przeprowadzonych przez pracowników socjalnych jest w stanie wstępnie zdiagnozować problem występujący w rodzinie na tyle, by zdecydować, czy powinna być poddana oddziaływaniom korekcyjnym przez psychologów lub terapeutów, nadzór kuratora, czy nie ma takiej potrzeby i dopiero opinia biegłych zdecyduje, czy takie działania należy wprowadzić w życie. Wszak sędzia rodzinny powinien odznaczać się nie tylko wiedzą prawniczą, ale także wiedzą z zakresu psychologii rodziny. Reasumując, powstanie powołanych na potrzeby sądownictwa rodzinnego specjalistycznych ośrodków terapii rodzinnej przyczyniłoby się do poprawy sytuacji polskich dzieci.

Kolejnym wyzwaniem dla sądownictwa rodzinnego jest zrozumienie istoty, ustalenie zasad współpracy i korzystanie z zasobów pracowników socjalnych i asystentów rodziny dla rozpoznania sytuacji małoletnich i poprawy ich sytuacji. Odnoszę wrażenie, że wśród sędziów rodzinnych rola pracowników socjalnych i asystentów rodziny w pracy z rodziną jest nieodkryta, a przez to pomijana. Tymczasem, zgodnie z art. 3 ustawy o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej (dalej jako u.w.r.s.p.z) obowiązkiem jednostek samorządu terytorialnego oraz organów administracji rządowej jest nie tylko organizowanie pieczy zastępczej, ale także wspieranie rodziny przeżywającej trudności w wypełnianiu funkcji opiekuńczo-wychowawczych. Obowiązek ten jednostki samorządu terytorialnego oraz organy administracji rządowej realizują w szczególności we współpracy ze środowiskiem lokalnym, sądami i ich organami pomocniczymi, Policją, instytucjami oświatowymi, podmiotami leczniczymi, a także kościołami i związkami wyznaniowymi oraz organizacjami społecznymi. Ustawa zakłada zatem obowiązek współpracy jednostek samorządowych i rządowych z sądami. Po drugiej stronie leży obowiązek sądu rodzinnego, w tym kuratorów sądowych, do współpracy z tymi podmiotami. Nie mam pewności, czy wszyscy sędziowie rodzinni mają świadomość takiego obowiązku współpracy. Moja wątpliwość wynika stąd, że podczas tegorocznych spotkań z pracownikami powiatowych centrów pomocy rodzinie, organizatorami pieczy zastępczej, pracownikami socjalnymi spotkałam się z zarzutami braku współpracy sędziów rodzinnych z tymi podmiotami lub braku zrozumienia specyfiki ich działania. Były to żale o zamykaniu się środowiska sędziowskiego na udzielania informacji na temat prowadzonych postępowań, wysokich oczekiwań co do profesjonalizmu przy składaniu pism procesowych, a nawet rozwiązania przez pracowników socjalnych lub asystentów rodziny konkretnych problemów, z którymi przyszło się mierzyć sędziemu rodzinnemu w ramach prowadzonego postępowania. Tymczasem, poza wspomnianym art. 3 u.w.r.s.p.z, przepis art. 190a u.w.r.s.p.z. nakłada na sąd obowiązek niezwłocznego, nie później jednak niż w terminie 7 dni, udostępnienia lub udzielenia na wniosek podmiotu realizującego zadania w zakresie wspierania rodziny i systemu pieczy zastępczej niezbędnych informacji, które mają znaczenie w realizacji zadań wynikających z ustawy. Obowiązek udzielania informacji dotyczy zatem nie tylko zagadnień z zakresu pieczy zastępczej, ale także wspierania rodziny przeżywając trudności w wypełnianiu funkcji opiekuńczo-wychowawczych. Świadomość istnienia tego przepisu stanowi odpowiedź dla sędziów rodzinnych co do możliwości i zakresu udostępniania danych dotyczących rodziny znajdujących się w aktach sądowych (np. przesyłanie odpisów opinii, sprawozdań z wywiadów środowiskowych) i nie powinno budzić wątpliwości. Zasada współpracy sądów rodzinnych z jednostkami samorządowymi i organami administracji rządowej na gruncie omawianej ustawy wymaga także zapoznanie się sądów rodzinnych z uprawnieniami pracowników tych jednostek w zakresie pomocy rodzinie w kryzysie. Moim zdaniem na ten aspekt ustawy sędziowie rodzinni nie zwracają wystarczającej uwagi, koncentrując się głownie na zadaniach z zakresu organizacji pieczy zastępczej, których realizacja budzi poruszenie w środowisku sędziowskim z uwagi na problem w realizacji sądowych postanowień o umieszczeniu małoletnich w pieczy. Jest to poruszenie słuszne, ponieważ brak wykonania takiego postanowienia kompromituje wymiar sprawiedliwości i świadczy o bezradności państwa. To z kolei sprzyja utrwalaniu się postaw patologicznych w rodzinie, w której problem nastąpił. Brak realizacji postanowienia o umieszczeniu dziecka w rodzinie zastępczej sprawia, że sytuacja dziecka się nie zmienia.

Z tego powodu do czasu realizacji postanowienia sąd powinien nadal zarządzać sytuacją kryzysową w rodzinie, a nie poprzestawać na wydaniu wspomnianego orzeczenia. Owo zarządzanie nie może sprowadzać się do kierowania zapytań do podmiotu odpowiedzialnego za znalezienia miejsca w pieczy zastępczej, o to, czy już wykonał postanowienie. Sąd ma instrumenty do tego, by prowadzić dalszą pracę z rodziną poprzez utrzymanie nadzoru kuratora lub włączenie do pracy asystenta rodziny poprzez zobowiązanie rodziców, których dziecko ma zostać umieszczone w pieczy zastępczej do współpracy z nim. Zobowiązanie sądu niweluje ustawową potrzebę zgody rodziny na taką współpracę, wymaganą przepisem art. 8 ust. 3 u.w.r.s.p.z. Do niedawna jeszcze spotykałam się z zapytaniami z ośrodków pomocy społecznej, jak wprowadzić do rodziny asystenta, skoro rodzice małoletniego nie wyrażają na to zgody. Odpowiedź przynosi art. 109§2 pkt 1 k.r.o., który w katalogu środków oddziaływania na rodziców wskazuje wprost zobowiązanie ich do współpracy z asystentem rodziny. Dobrowolność zostaje zastąpiona obowiązkiem. Sankcją za brak jego realizacji jest dalsze, bardziej dotkliwe ograniczenie władzy rodzicielskiej, a nawet jej pozbawienie.

Kolejnym przepisem u.w.r.s.p.z., na który warto zwrócić uwagę sędziów rodzinnych, jest art. 15 ustawy. Zawiera on katalog zadań asystenta rodziny. Jest on tak rozległy, że przy pełnej ich realizacji wszelkie problemy rodziny powinny być rozwiązane niezwłocznie. Asystent rodziny ma między innymi: udzielać pomocy rodzinom w poprawie ich sytuacji życiowej, w tym w zdobywaniu umiejętności prawidłowego prowadzenia gospodarstwa domowego; udzielać pomocy rodzinom w rozwiązywaniu problemów socjalnych; udzielać pomocy rodzinom w rozwiązywaniu problemów psychologicznych; udzielać pomocy rodzinom w rozwiązywaniu problemów wychowawczych z dziećmi; wspierać aktywność społeczną rodzin, motywować członków rodzin do podnoszenia kwalifikacji zawodowych; udzielać pomocy w poszukiwaniu, podejmowaniu i utrzymywaniu pracy zarobkowej; motywować do udziału w zajęciach grupowych dla rodziców, mających na celu kształtowanie prawidłowych wzorców rodzicielskich i umiejętności psychospołecznych; udzielać wsparcia dzieciom, w szczególności poprzez udział w zajęciach psychoedukacyjnych (i jeszcze kilka innych). Po zapoznaniu się z katalogiem zadań asystenta rodziny, którego obowiązki może pełnić absolwent wymienionych w ustawie kierunków studiów, wyobraziłam sobie postać SUPERBOHATERA, który niczym główny bohater z filmów Marvela uzdrawia rodzinną rzeczywistość. Realia są natomiast takie, że asystentów rodziny, podobnie jak rodzin zastępczych, brakuje, a sprostanie ustawowym wymogom w zakresie stawianych asystentom zadań zniechęca potencjalnych kandydatów do pełnienia tej funkcji. Mając jednak świadomość zadań nałożonych na asystenta rodziny, sędzia rodzinny ma gotowy katalog do formułowania oczekiwań wobec pracowników pomocy społecznej (wszystkich, nie tylko asystentów) do pracy z rodziną, by zażegnać występujący w niej kryzys bądź pracować z nią dalej mimo postanowienia o umieszczenia małoletnich w rodzinie zastępczej. Tylko mądry nadzór nad sposobem wykonania postanowienia o umieszczeniu małoletniego w rodzinie zastępczej realnie wpływa na poprawę jego bytu w sytuacji, w której do zabezpieczenia z przyczyn obiektywnych- braku rodzin zastępczych nie doszło. Chodzi o to, by sędziowie rodzinni wyzbyli się poczucia, że wydanie postanowienia o umieszczeniu małoletniego w rodzinie zastępczej, kończy ich rolę w działaniu na rzecz dobra dziecka. Dziecko pozostaje w trudnej dla niego sytuacji, w związku z czym należy przedsięwziąć wszelkie środki, by ta sytuacja się nie pogorszyła, a najlepiej poprawiła. Sędzia rodzinny nie jest w tym sam. Ma prawo oczekiwać działań od kuratorów sądowych, pracowników socjalnych, asystentów rodziny, kierowników ośrodków pomocy społecznej i ich pracowników, kierowników powiatowych centrów pomocy rodzinie oraz nauczycieli z placówek edukacyjnych, do których uczęszcza dziecko. Optymalną dla poprawy jego sytuacji jest WSPÓŁPRACA tych wszystkich podmiotów, ze zrozumieniem ograniczeń systemowych, z którymi każdy się boryka, a nie arbitralne wzajemne ocenianie swoich poczynań i przerzucanie się odpowiedzialnością za rozwiązanie trudnej sytuacji. Sędzia rodzinny może w warunkach takiej współpracy przyjąć rolę niejako "menadżera" zarządzającego sytuacją kryzysową. Taki menadżer musi jednak posiadać cały arsenał miękkich umiejętności, które skoordynują pracę "pomagaczy" i wyrobią w nich poczucie, że w razie potrzeby mogą liczyć na pomoc w rozwiązaniu problemu i nie spotkają się z odmową. Ważnym w tym aspekcie jest oczywiście jasne określenie kompetencji, by kolokwialnie mówiąc: "nie wejść sędziemu na głowę". W omawianym zakresie wyzwanie sądownictwa rodzinnego upatruje w koordynowaniu działań pomocowych w rodzinie w ramach ścisłej współpracy pomiędzy wszystkimi podmiotami odpowiedzialnymi za poprawę sytuacji małoletniego w rodzinie. Interdyscyplinarność jest rozwiązaniem na zażegnanie sytuacji kryzysowej i korzystanie z niej jest działaniem w zgodzie z dobrem dziecka.

Ostatnim wyzwaniem sądownictwa rodzinnego, na które chcę zwrócić uwagę jest większe zainteresowanie sędziów rodzinnych sytuacją dzieci umieszczonych w pieczy zastępczej, zwłaszcza w zawodowych rodzinach zastępczych albo instytucjonalnej pieczy zastępczej. Wśród sędziów rodzinnych pokutuje przekonanie, że są one weryfikowane, kontrolowane. Tymczasem w zawodowych rodzinach zastępczych także dość powszechnym problemem jest wypalenie rodzicielskie z powodów, o których pisałam na początku pracy albo brak wystarczającej wiedzy na temat aktualnych problemów rozwojowych małoletnich (np. neuroróżnorodność) czy wychowawczych (sięganie po używki, uzależnienie od mediów społecznościowych). Te ostatnie problemy dostrzegam głównie w pieczy zinstytucjonalizowanej, prowadzonej przez wiele lat przez te same osoby. Przyjęty w nich model wychowawczy wobec dzieci często jest przestarzały, oparty o system nagród i kar, a nie indywidualnego podejścia i podążania za potrzebami dziecka. Wydaje się, że przeciwdziałanie albo zwalczanie tego problemu należy do kompetencji organizatora pieczy zastępczej, ale może zdarzyć się, że dopiero sędzia rodzinny lub kurator sądowy zauważy ten problem. W takiej sytuacji należy uruchomić podmioty nadzorujące, by zapewniły odpowiednie wsparcie psychologiczne, zorganizowały niezbędne szkolenia czy poradnictwo rodzinne i aktywnie zaangażowały się w rozwiązanie problemu w inny sposób aniżeli zmiana środowiska zastępczego. W przeciwnym razie wszelkie szkolenia na temat traumy więzi i przywiązania, z których w ostatnich latach szkoli się sędziów rodzinnych, nie mają sensu, jeżeli nie prowadzi się ich wśród podmiotów odpowiedzialnych i zapewniających pieczę zastępczą. Spotykam się z tym, że dla tych osób odpowiedzią na problemowego nastolatka (problem dotyczy głównie dzieci w wieku adolescencji) jest umieszczenie go w innej placówce zastępczej, młodzieżowym ośrodku socjoterapii albo w młodzieżowym ośrodku wychowawczym (po przeprowadzeniu stosownego postępowania). Niestety spotykam się z takimi przypadkami często i wówczas mam poczucie, że piecza zastępcza nie wyczerpała wszelkich dostępnych środków, by pomóc dziecku z powodu niewiedzy i braku otwartości na wprowadzenie zmian w systemie pracy z podopiecznymi. Upatruję w tym niedoskonałość systemu pieczy zastępczej i wielką krzywdę dla podopiecznych.

Podsumowując, aktualne wyzwania sądownictwa rodzinnego są dyktowane przez zjawiska społeczne, diagnozowane przez powołane do tego osoby. Sędziowie rodzinni powinni pozostać na nie otwarci i szukać w obowiązujących przepisach prawa rozwiązań na rzeczywistą poprawę sytuacji w rodzinach, których problemy zostały poddane pod ich osąd. Mają także szczególny obowiązek dbania o dobrostan dzieci ze środowisk wieloproblemowych (dawniej określanych jako patologiczne) i umieszczonych w pieczy zastępczej. Rolą sądu rodzinnego jest angażowanie wszystkich podmiotów powołanych do pomocy rodzinie, poprzez koordynowanie ich działań, w ramach ustawowych kompetencji, w atmosferze OTWARTOŚCI na współpracę, wzajemnego zrozumienia i służenia swoim autorytetem w rozwiązaniu problemów. Wyzwaniem dla sędziów rodzinnych jest dodatkowo zadbanie o siebie, by w czasach złożoności problemów rodzinnych, w tym wielości przypadków skrajnie psychologicznie trudnych, nie ulegli wypaleniu zawodowemu, ponieważ to obniża czujność, prowadzi do zobojętnienia na sytuację dziecka i sprowadza się do "załatwienia" sprawy, a nie rzeczywistej pomocy małoletniemu.

Przypisy
  1. K. Piotrowski, Wypalenie rodzicielskie: wprowadzenie do teorii o badań, PSYCHOLOGIA ROZWOJOWA, 2022 * tom 27, nr 3, s. 9-23 oraz wykład pt. "O wypaleniu rodzicielskim - czy przeciwdziałając wypaleniu rodzicielskiemu przeciwdziałamy krzywdzeniu małych dzieci? wygłoszony na 17.Ogólnopolskiej Konferencji "Ostrożnie-dziecko! Profilaktyka krzywdzenia małych dzieci zorganizowanej przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, Warszawa 9 czerwca 2025 r.
  2. R. Rutkowski, "Za dużo miłości, to przemoc" @kanal_balans, 12 maja 2024 r.,
  3. J. Flis, "Dojrzałość najbardziej pożądana kompetencja przyszłości", wykład na TedxKoszalin, TedexTalks, 7 listopada 2024 r.


Zarząd Stowarzyszenia Sędziów Rodzinnych w Polsce
dodano: 2025-10-22




KOMUNIKATY
OPINIE
OŚWIADCZENIA
UCHWAŁY
PUBLIKACJE
KONFERENCJE
GALERIA FOTO
KONKURSY
KONGRESY

©Stowarzyszenie Sędziów Rodzinnych w Polsce Polityka prywatności Val de Mar Systemy Komputerowe --> strony internetowe, reklama, hosting, programowanie, edukacja, internet